Recenzja filmu

Nieuchwytny (2008)
Gregory Hoblit
Diane Lane
Billy Burke

Śmiertelny mem

Mało oryginalną fabułą Hoblit straszy widzów anarchistycznym Internetem. Choć wtórny, film jest na tyle klimatyczny by zadowolić fanów gatunku. Plus dla Diane Lane.
Fińska piosenka i dziewczynka wywijająca porem. Pies na deskorolce. Reakcje na szokujące rzeczy, które wyprawiają dwie dziewczyny. Piosenka Ricka Astleya "Never Gonna Give You Up". Co mają ze sobą wspólnego te rzeczy? Wszystkie one należą do zjawiska określanego angielskim terminem "Internet meme". Każde z nich ekspresowo rozprzestrzeniło się w sieci, przyciągając uwagę milionów użytkowników na całym świecie. Bawią, szokują, irytują, wywołują skrajne reakcje, lecz mimo to coraz to nowe osoby klikają i stają się częścią zjawiska. Samo pojęcie 'internet meme' pochodzi od terminu ukutego przez biologa Richarda Dawkinsa ("mem") będącego określeniem jednostki ewolucji kulturowej. W "Nieuchwytnym" jesteśmy świadkami kolejnego ewolucyjnego skoku. Bardzo niewielkiego w porównaniu z tym, co już Internet nam oferuje. To, co szokuje najbardziej w kryminalnym thrillerze Gregory'ego Hoblita, to wcale nie fabuła. Ta jest dość oklepana. Oto agentka FBI po przejściach musi odnaleźć zmyślnego seryjnego zabójcę. Oczywiście bohaterka jest twardą sztuką i nie da sobie w kaszę dmuchać, zwłaszcza że ma córkę (to ciekawe, bo gdyby główny bohater był mężczyzną, to zamiast córki pewnie miałby pod ręką butelkę whiskey). Całość to seria wyrafinowanych morderstw, obowiązkowa gra w kotka i myszkę, a w końcu ostateczna konfrontacja. Nie. Siłą filmu Hoblita jest sugestywny obraz współczesnej cywilizacji, która zupełnie niepostrzeżenie stała się w pełni skomputeryzowana, supernowoczesna. Wizje science fiction przyzwyczaiły nas do stechnicyzowanej przyszłości zapierającej dech w piersiach, od której zdają się nas dzielić setki lat. Tymczasem ten świat już tu jest, a my nie jesteśmy nań przygotowani. Korzystamy na co dzień z dobrodziejstw komputerów – czy to w pracy, czy to w domu, bawiąc się, ucząc i kontaktując z innymi. Jednak nawet najostrożniejsi z nas nie pojmują, jakie zagrożenia na nas czyhają. Hoblit w bardzo prosty sposób, używając scen znanych większości z nas z życia codziennego, buduje obraz przerażającej, brutalnej, bezpardonowej i absolutnie obojętnej na uczucia ingerencji w naszą prywatność. Wszystko jest dostępne, wszystko można zmienić, wszystko można wykorzystać. I co najważniejsze, można tego dokonać nigdy nie spotykając się ze sobą twarzą w twarz, siedząc na dwóch różnych krańcach kontynentu. Jednak choć Hoblit bardzo stara się przekonać widza, że wykreowany przez niego świat jest filmowym wyrażeniem naszych własnych lęków w stosunku do Internetu, nie od końca mu się to udaje. Jest coś nie tak z całym tym wskazywaniem palcem na anonimową zbiorowość jako na współwinnych. Oglądając "Nieuchwytnego" nie mogłem się odpędzić od myśli, że w gruncie rzeczy prezentuje on lęki producentów filmowych. W końcu z czym kojarzy się w Hollywood Internet, jak nie z nielegalnym pobieraniem plików? Mamy więc jednego delikwenta (w filmie nazywanego mniej wyszukanymi słowami), który wprowadza do sieci film, a inni ściągają go sobie stając się współwinnymi przestępstwa. Jeśli jednak "Nieuchwytnego" można traktować jako wskazówkę do postępowania wytwórni z tym procederem, to użytkownicy Internetu mogą spać spokojnie. W filmie FBI poszukuje tylko prowodyra, nie zaś milionów, którzy całość oglądali. A sam film? Gregory Hoblit raz jeszcze udowadnia, że jest dobrym rzemieślnikiem. Fabuła jest naprawdę mało oryginalna, zaś scenarzyści popełnili kilka kardynalnych błędów logicznych. Hoblit potrafił sobie poradzić z tymi problemami, złagodzić negatywne działanie scenariuszowych gaf i zrealizował obraz mimo wszystko trzymający w napięciu i sprawnie opowiedziany. Wielką pomocą służyła mu w tym Diane Lane, która stworzyła udaną kreację. To właśnie ona trzyma w garści film i nie pozwala mu się rozpaść na kawałki. Dzięki Lane i Hoblitowi mamy gwarancję niezłej, choć wtórnej rozrywki. W tych warunkach nie można było wymagać więcej.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Do czego ten świat zmierza? Internet zafundował nam bezgraniczne lenistwo. Nie musimy wychodzić z domu,... czytaj więcej
W czasie, kiedy skomputeryzowane jest niemal wszystko, a dostęp do Internetu można mieć niemal wszędzie,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones